żeby nie było tego trójkąta / wybrzuszenia w miejscu rozpoczęcia robótki?
Pewnie są różne szkoły. Ja robię tak:
I zaraz Wam szczegółowo pokażę, jak dochodzę do tej końcowej wersji 🙂
Punkt pierwszy: porządnie namoczyć udzierg!!!
Ten mój Wild Pink jest wydziergany ze zwyczajnej bawełny. Włożyłam do miski z wodą najpierw na jakieś 30 minut, wyjęłam, rozłożyłam, i gołym okiem było widać, że woda jeszcze nie dotarła do każdego milimetra włóczki. Były nawet całe oczka suche.
Włożyłam z powrotem do miski, wygniotłam i zostawiłam jeszcze na godzinę.
Odcisnąć w ręcznik, przygotować sobie miejsce do blokowania.
Ja blokuję na wersalce, jest duża, łatwo w nią wchodzą szpilki, nie trzeba pełzać po podłodze…
Najpierw plisa brzegowa. Pisałam już o niej niedawno, powtórzę więc tylko, że ją naciągam. Mocno.
Do granic wytrzymałości i zdrowego rozsądku.
Zaczynam od położenia chusty tak, żeby zostało jeszcze sporo miejsca poniżej. Czyli pomiędzy brzegiem chusty a brzegiem wersalki. I to całkiem sporo miejsca!
I przypinam środkowe dzióbki, tak mniej więcej na razie, bo to będzie potem zmieniane.
Chodzi o to, żeby ta plisa brzegowa była w miarę prosta. Boki na razie czekają.
Jak już mam taki prawie prostokąt, to biorę się za boki. Też jeszcze nic na sztywno, bo to się trochę zmieni w trakcie.
Przy pierwszym boku ta plisa wewnętrzna się ściąga, potem przypinając drugi powinna się naciągnąć i wyprostować.
Powinna być w miarę naciągnięta w kształt rogala, nie koniecznie bardzo mocno, bo się nie da, ale równo!
Jak już plisa / wewnętrzny brzeg rogalika ma właściwy kształt, zaczynam przesuwać te środkowe dzióbki do siebie – tak jak strzałki na zdjęciu. Tak troszeczkę, i jeszcze troszeczkę, i jeszcze.
Aż chusta ma taki kształt, jaki chcę, jest dobrze naciągnięta z każdej strony i nigdzie nie zostają jej luzy. Trochę się trzeba przy tym naskakać, ale w sumie fajne zajęcie.
I teraz popatrzcie – widać środek wersalki, na samym początku upinania tam zaczynał się wewnętrzny brzeg chusty, teraz jest sporo niżej, i dzięki temu ten trójkąt w miejscu zaczynania chusty w ogóle się nie uwidocznił.
Ja swoje pierwsze chusty upinałam od dzióbków dolnych na brzegu wersalki, potem potrzebowałam przesuwać w dół i nie było gdzie. Czasami robiłam kancik i przypinałam na krawędzi bocznej, czasami z irytacją odpinałam wszystko i przesuwałam w górę. Aż się nauczyłam, że muszę zostawiać duuużo miejsca na przepinanie dzióbków w dół.
I właściwie można już skończyć w tym momencie.
Chyba, że palce świerzbią i jeszcze zostało trochę szpilek. To wtedy kombinujemy przeróżnie.
Najlepiej od środkowego dzióbka, i na przykład dodać jeszcze dwie szpilki.
Albo cztery.
Jeśli chodzi o zakończenia, to najczęściej nie trzymam się już układu oczek, tylko przypinam, jak mi serce dyktuje. Całkowicie dowolnie.
A potem trzeba zamknąć drzwi do pokoju i odczekać aż wyschnie.
Ewentualnie pilnować, żeby nikt nie usiadł, nie położył na udziergu torebki ani nie zaszkodził w żaden inny sposób.
Domownicy w zasadzie wiedzą, że nie powinni, ale mnie na przykład raz trafiła się kuzynka, która bez żadnego szacunku najpierw rzuciła na moje blokowanie torebkę i zakupy, a potem próbowała przesunąć moją ciężką pracę i usiąść sobie. W ostatniej chwili zapobiegłam wyrwaniu połowy szpilek.
I od tego czasu zawsze blokuję wieczorem, żeby na rano mieć gotowe i przygotować wersalkę do normalnego używania 🙂
A tak wygląda wersja gotowa i wysuszona:
Mam nadzieję, że mój tutorialik Wam się przyda i skorzystacie z mojego sposobu na rogala :)))
Pozdrawiam bardzo ciepło :)))
Wzór jest w pdf i podane są w nim wszystkie potrzebne informacje oraz schemat i opis słowny oczko po oczku.
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)