- zawsze przerabiać pierwsze oczko, zamiast spuszczać / przekładać bez przerobienia.
- robić plisę szczególnie luźno, nie przejmować się 'falbanką’, jeżeli taka przypadkiem powstaje
- po zmoczeniu, jeszcze przed upięciem chusty, naciągnąć plisę do granicy wytrzymałości (łatwo wyczuć, kiedy należy przestać) i nie przejmować się, że robi się z niej cieniutki pasek
Tak, jak tutaj, w Droplecie.
Gdy chusta jest tej samej konstrukcji i kształtu, ale nie ażurowa i nie zależy mi na pokazaniu każdego oczka i każdego narzutu, blokuję tak, jak ten Delectable – dość słabo odciśnięta woda, żeby chusta miała swój ciężar, dwa spinacze, i gotowe. Pięknie się zapada w rogal pod własną wagą.
W przypadku chust trójkątnych sprawa jest prostsza, nadal obowiązuje zasada robienia luźno i przerabiania pierwszego oczka, ale konstrukcja tej chusty sprawia, że w sumie prawie nigdy nie ma problemów ze ściąganiem czy falowaniem chusty z powodu plisy.
Albanetty ani jakoś specjalnie nie naciągałam, ani nie układałam, kształt ułożył się właściwie sam, i od razu dobrze.
A w szalach prostokątnych? Dalej ta sama zasada – pierwsze oczko przerobione, wszystkie trzy luźno. A potem na druty i też bez problemów trzyma kształt. Tutaj dla przykładu – Darmuta.
Oczywiście temat plisy jest szeroki, a i bywa kontrowersyjny. Każdy ma swoje sposoby, ja pokazałam moje, i w żaden sposób nie pretenduję do roli eksperta. Raczej praktyka, i to zazwyczaj działającego na bazie intuicji i doświadczenia.
Piszcie, proszę, jakie są Wasze doświadczenia z plisą w chustach!
bardzo jestem ciekawa, jak to u Was z tym jest :)))
Pozdrawiam gorąco!!!
PS. Wszystkie moje wzory można zobaczyć na RAVELRY lub na blogu w poście zbiorczym TUTAJ.
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)