Chusta. Dlaczego naturalne włókna?

Najpierw przedstawię – chusta w kolorze granat 🙂

ale nie granat kolor, tylko od łacińskiego granatus, taki owoc 🙂
choć na moje oko to granat owoc to też nie jest 🙂
raczej Egri Bikaver, tak leciutko rozcieńczony, bo ażur rzadki, hehe!
a tak na prawdę to minerał zaliczany do gromady krzemianów 🙂

 

 
 
Chusta nazywa się Bellflower, taki kwiatek, dzwonek, i nawet motyw dzwonka można dostrzec we wzorze 🙂

Bardzo mi się podoba, natomiast mam pewne wątpliwości co do kształtu.
Ale może wybrzydzam???
Włóczka to kolejny motek Juniper Moon Farm Findley, i właśnie producent nazwał ten kolor 'garnet’.

 

 

Włóczka bardzo szlachenta – 50% wełna i 50% jedwab.
Idealna na chusty ażurowe, w wyraźnym wzorem, pięknie się układające i zwiewne!
Gdyż przy dzierganiu takich chust włóczka odgrywa bardzo dużą rolę.

Po pierwsze, ażurowa chusta musi zostać zblokowana.
To znaczy: namoczona przez dłuższą chwilę, naciągnięta na szpilkach, wysuszona w tym właściwym kształcie.
Przy okazji tego naciągania wyrównują się wszystkie krzywe oczka 🙂
I dopiero po takiej procedurze można powiedzieć, że chusta jest skończona i gotowa do noszenia.

Dobrze blokują się tylko włókna naturalne.
Wełna 100%, albo z innymi naturalnymi dodatkami: jedwab, kaszmir, alpaka …

I potem taka chusta sama z siebie zachowuje kształt i formę, do następnego prania oczywiście.
Po praniu cała procedura ze szpilkami i naciąganiem musi być powtórzona.

W dodatku wcale nie trzeba takiej chusty jakoś specjalnie przechowywać.
Ja swoje wszystkie składam o tyle o ile dokładnie, choć bez przesady, i trzymam w pudełku, bez jakiegoś nadmiernego ładu i układu.
Przed założeniem wyjmuję, strzepuję, ewentualnie daję takiej chuście chwilę na dojście do siebie, i już.
Można nosić 🙂

Po drugie, wydzierganie takiej chusty to zawsze sporo pracy.
I czysta ekonomia oraz zasada nie-marnowania-energii pokazuje, żeby nie angażować sił i czasu w udzierg, który potem nie odpłaci się urodą i pięknem.
Albo okaże się czymś przeciętnym, niezadowalającym, niewzbudzającym zachwytu. Ochów. Achów.

Po trzecie, te naturalne włókna po prostu wyglądają dużo lepiej niż sztuczne.
Na początku wydaje się, że niekoniecznie, ale po pewnym czasie i przy pewnej wprawie od pierwszego spojrzenia można odróżnić co jest co.
Naturalne jest piękniejsze.
Szlachetniejsze.
Ma klasę i szyk!

I po czwarte – cena.
Włóczka naturalna jest naturalnie droższa 🙂
I w dodatku jest dostępna głównie w pasmanteriach internetowych, więc nie ma możliwości zobaczyć na żywo, dotknąć, przekonać się namacalnie, na co człowiek wydaje pieniądze.
No i jeszcze dochodzą koszty przesyłki, a tego to już chyba nikt nie lubi.

Pasmanterie lokalne oferują najczęściej akryl lub mieszanki, a jeżeli trafia się 100% natura, to w ograniczonym wyborze. I z tej niższej półki, niestety.

I tak się koło zamyka, trudno zrobić pierwszy krok i zaryzykować.

Zresztą doskonale to rozumiem, bo przez dłuższy czas sama uważałam, że akryl też się nadaje.
I dopiero doświadczenie mnie przekonało, że to jest tylko namiastka ideału 🙂
Dla tych, którzy nie wierzą – popatrzcie na Echo Flower TUTAJ. Jaka ja kiedyś byłam z niego dumna!!!

Natomiast pozytywną stroną po czwartego, czyli wysokiej ceny, jest fakt, że chusta to nie sweter, włóczki idzie dużo mniej, a czasami, przy cieniznach, wystarczy jeden motek.
Co sprawę finansową trochę prostuje.
Trochę, bo taka włóczka po prostu jest droga!

 
A dlaczego tak rozpisałam się o włóczce?
Dziergamy wspólnie Albanettę (zapraszam!!!) i właśnie kwestia włóczki była bardzo często poruszana, zwłaszcza przez osoby, które chust do tej pory nie robiły.
Albanetta to taka chusta, która akryl wytrzyma, taki pierwszy etap wtajemniczenia – TUTAJ można ją pooglądać.
 
Za to w lutym będziemy dziergać kolejną chustę, dalej dość prostą i dla początkujących, ale taką, która w akrylu nie wyjdzie zupełnie. I dlatego zebrałam w jednym miejscu przemyślenia o włóczce.
Żeby było łatwiej ogarnąć.
 
Jeżeli ktoś się w temat włóczek wciągnął i chciałby sobie poszperać w internetowych pasmanteriach, a przy okazji namierzyć włóczkę na następną chustę, to podam parametry:
włókno naturalne
grubość – 'light fingering’, 'fingering’ lub 500 – 600m w 100g – zawsze sprawdzajcie ilość metrów na 100g!
kolor – jednolity lub lekko cieniowany, z naciskiem na lekko! wszelkie wielobarwne czy pstrokate odpadają, czyli na przykład: jeżeli niebieski, to może być nieco jaśniejszy i nieco ciemniejszy przeplatające się między sobą, ale tylko niebieski i nic innego.
Po co się mierzyć z ażurem jeżeli i tak wszyscy będą patrzeć na układ pasków???
przecież mają podziwiać nasz talent, a nie czyjś pomysł na kolory!!!
ilość – jakieś 450m na średnią chustę, odpowiednio więcej jeżeli ktoś chce dużą, czyli jeżeli grubość ma być 500 – 600m w 100g, to właśnie te 100g trzeba mieć. Lub trochę więcej na bardzo dużą.
 
 
POZDRAWIAM !!!
SERDECZNIE !!!
 
 

PS2. Wzór na Albanettę jest oczywiście dostępny niezależnie od wspólnego dziergania. Każda dziewiarka może sobie wydziergać taką samą chustę.
Wzór jest w pdf i podane są w nim wszystkie potrzebne informacje oraz schemat i opis słowny oczko po oczku. 

Wszystkie moje wzory można zobaczyć na RAVELRY lub na blogu w poście zbiorczym TUTAJ.
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii chusta, tutorial i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.