Niektórzy już zestaw widzieli, dla innych dzisiaj jego premiera.
Tak to już jest, jak się nie przestrzega konsekwentnie kolejności działań, i najpierw ogłasza wspólne dzierganie na FB, a dopiero potem pisze o udziergu na blogu!
Tym razem wyłamałam się ze stałego schematu, że premiera zawsze jest tutaj.
Abuabu zostało wydziergane w ramach przygotowań do zimy.
Ciepłych kompletów nigdy za dużo,
a jeśli dodatkowo są niebieskie lub niebiesko-szare,
to właściwie może ich być każda ilość.
Zima póki co niezbyt groźna (i bardzo dobrze!),
ale Abuabu i tak się przydaje.
Zestaw powstał na bazie starego pomysłu na warkocze.
Dawno, dawno temu próbowałam napisać wzór, najpierw samej czapki,
potem doszły do niej rękawiczki
i oto najnowsza odsłona w wersji udoskonalonej.
Najpierw wzór główny:
niby warkocz, ale nie do końca warkocz.
Trochę się w nim przeplatają te oczka, ale nie krzyżują się w klasyczny sposób.
Raczej tak sobie płyną do góry coraz węższym strumykiem.
Robi się toto całkiem przyjemnie i łatwo,
dość szybko pojawia się stały rytm i dzierganie leci błyskawicznie.
Dodatkową zaletą wzoru jest fakt,
że na lewej stronie czapka wygląda równie interesująco, choć mocno inaczej – patrz zdjęcie powyżej.
Wzór robi się delikatniejszy, bardziej subtelny i mniej rzucający się w oczy niż warkocze na tle lewych oczek po stronie prawej.
Trudno trochę się ogarnąć z tymi stronami, bo jest przecież prawa i lewa strona robótki oraz prawe i lewe oczka. I każde prawe czy lewe co innego znaczy.
Mało precyzyjny jest tutaj nasz język ojczysty, niestety.
Podchodziłam parę razy do robienia zdjęć, najpierw w grudniu i potem w styczniu.
Zależało mi na zimowym tle,
chciałam zgrać porę roku z charakterem udziergu.
Okazało się to bardzo trudne, raz tylko udało mi się znaleźć nieco szronu po północnej stronie gęstego sosnowego zagajnika, i na tym koniec.
Nie, żebym narzekała na pogodę! wprost przeciwnie, bardzo mi odpowiada taka ciepła zima i zupełnie nie tęsknię do mrozów.
I jedynie na potrzeby Abuabu przydałyby mi się ze dwa dni ze śniegiem.
Potem może już świecić słońce do samej jesieni, hehe.
Teraz nazwa.
Wiadomo, wzór musi mieć jakieś imię, i bez tego ani rusz.
Nic mi nie przychodziło do głowy oprócz Niebieski, i tak go roboczo w myślach nazywałam.
Pewnego wieczoru przypomniałam sobie, że takie same problemy miałam z szalem Pempele. Też nie miałam dla niego nazwy i dopiero słownik wielojęzyczny mnie wybawił z problemu.
Zastosowałam tę samą metodę i zaczęłam szukać niebieskiego w innych językach. I nic ciekawego nie znalazłam: albo było coś na bazie blue, albo zupełnie nie wiadomo co.
Wpatrzyłam się intensywnie w udzierg i zaczęłam szukać pod hasłem szary.
Były oczywiście różne odmiany grey / gris, ale gdy opuściłam Europę i przeszłam do reszty świata – zaczęło się robić dużo ciekawiej.
I tak natknęłam się na Indonezyjską wersję szarego – Abu-abu – i zachwyciłam się totalnie. Zrezygnowałam z myślnika, i oto jest: Abuabu!
Moje Abuabu jest zrobione z Alaski od Dropsa.
Trzeba przyznać – lekko drapie. To sama wełna, bez dodatku alpaki, i pewnie dlatego nie jest taka do końca milusińska i przytulaśna.
Ma za to inne zalety.
Przede wszystkim grubość – 70 metrów w 50 gramach, udzierg powstaje dość gruby i grzejący, zwłaszcza gdy zostanie ściśle przerobiony.
Po drugie kolor – bardzo łagodna odmiana niebieskiego, mnie akurat bardzo podchodząca.
A trzecia zaleta, choć to już kwestia indywidualnego podejścia – to jest to drapanie właśnie, wspomagające krwioobieg! Ja osobiście bardzo lubię 🙂
Wzór jest opublikowany już od jakiegoś czasu, ale skoro na blogu jest premiera, to i automatycznie pojawia się do kompletu promocja minus 20% 🙂
Aby nabyć Abuabu wystarczy się ze mną skontaktować, czyli napisać maila (y.mleczyk@gmail.com) albo odezwać się przez FB.
Wzór jest w pdf i mogę go wysłać jako załącznik lub dołączyć do biblioteki na ravelry.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę udanych styczniowych udziergów!!!
PS. Wszystkie moje wzory można zobaczyć na RAVELRY lub na blogu w poście zbiorczym TUTAJ.
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)