Landrynka. Wzór po polsku.

Oto najnowsza nowość – wzór na chustę o wdzięcznej nazwie Landrynka.
Wzór oczywiście po polsku.
A chusta tak jak prawie zawsze – z elementami ażuru 🙂
Gdyż cokolwiek się dziergam, jakiś choć minimalny ażur mi się sam wplata, inaczej robi się nudno i monotonnie.
Oraz, od tego właśnie są chusty, żeby je ozdabiać i upiększać nie tylko kolorami, ale i fakturą!
Landrynka wygląda tak:

Landrynka powstała z kokonka. Ciasteczka. Swinga. Twirlsa.
Pewnie jest jeszcze kilka innych nazw na tę specyficzną włóczkę gradientową, w której są bardzo długie i płynne przejścia kolorów .
Niezwykle mnie te motki frapowały, podziwiałam chusty z nich wydziergane i ciągnęło mnie coraz bardziej do samodzielnego eksperymentu. 
Swoje kokonki, w sumie 4, nabyłam w Hobbii, nazywają się Twirls i jako producent podany jest Cotton Kings. A może podani są Cotton Kings? Nie wiem do końca jak ich potraktować językowo, tych królów 🙂

Na zdjęciu  pokazuję pierwszą fazę eksperymentu, a w tle leżakuje sobie Marduta. Akurat zabierałam się za serwis fotograficzny w nowych okolicznościach przyrody i tak sobie czekała na dogodny moment. Przyznam się od razu, że czeka nadal, zmieniła tylko miejsce pobytu.

Kolor mojego Twirlsa ma numer 35 i nazywa się Pink Dragon Agate. W sumie nie wiem, dlaczego akurat ten kolor do mnie przemówił i dlaczego wybrałam go na eksperyment numer jeden. 
Najprawdopodobniej zachwycił mnie ten najciemniejszy niebieski na obrzeżach, lubię takie lekko rozbielone odcienie niebieskiego.

I właśnie od tego niebieskiego zaczęłam. Zrobiłam parę rządków i naszła mnie myśl, że dużo piękniej będzie wyglądał na obrzeżach chusty, niezbyt gęsty ażur i pikotki.
Sprułam i rozpoczęłam od nowa na różowo.

Na początku było dość nudno, różowy i różowy, oczka prawe, oczka lewe i nic więcej.
Snułam wspomnienia z dzieciństwa, kiedy ten właśnie odcień różowego był najbardziej dostępny, a ja go żywiołowo nienawidziłam.
Wszystko było lepsze, niż ten kolorek dobry na majtki!
Całe szczęście, braki w zaopatrzeniu, upodobanie do noszenia portek oraz wyrozumiałość mojej Mamy sprawiały, że nie musiałam energicznie protestować, nie trafił mi się nigdy w ramach sukienki czy bluzeczki. Fuj!

Potem, z wiekiem mi przeszła niechęć do różu, teraz całkiem lubię mocne, nasycone fuksje oraz różne delikatniejsze wersje, byle nie za jasne i blade.

W pewnym momencie kolorek zaczął się zmieniać na jaśniejszy.
Potem znowu,
w dodatku wcale te zmiany nie następowały zawsze po tej samej ilości metrów, niektóre pojawiały się częściej.
Fajnie było!

Wciągnęło mnie bardzo, opuściłam dzieciństwo i przeniosłam się w dużo bardziej zamierzchłe czasy – załączyłam audiobooka Zofii Kossak-Szczuckiej Przymierze.
O Abrahamie.
Też mnie bardzo wciągnęło, i tak sobie równolegle dziergałam i poznawałam starą cywilizację.

Ażur nie przeszkadzał, specjalnie wymyśliłam coś logicznego i intuicyjnego. Dziergało się prawie samo, nawet zapisywanie wszystkiego i dostosowywanie do potrzeb chusty szło bardzo sprawnie.

Najwięcej mi zależało, żeby wzór okazał się dostępny nie tylko dla osób robiących na drutach, ale też dla tych szydełkujących, które za druty trochę boją się złapać, a może mają ochotę spróbować.
Taka odwrotność tego, co widziałam w internecie.
Wszystkie kokonki przerabiane na chusty szydełkowe, ja nie potrafię, ale chętnie spróbowałabym gdyby się trafiło coś prostego, a jednocześnie ciekawego.

Stąd propozycja chusty na druty dla tych, które szydełkują, a druty mają opanowane na poziomie podstawowym.

Skończyłam prawie razem, pikotki i Abrahama,
przeszczęśliwa,
gdyż udało się wycelować i ten ostatni rozbielony niebieski został wykorzystany do przedostatniego metra.

A potem nastąpiła walka wewnętrzna:
zacząć pisać wzór
czy
dziergać nowe, które już w głowie się wylęga.
Wiadomo, druty przyjemniejsze od klawiatury …
Zmobilizowałam się, wytoczyłam ciężkie działa i wygrałam!
Usiadłam do laptopa ?

Kolejna ciekawostka to fakt, że wśród anglojęzycznych kokonki nie są tak popularne jak u nas.
Zgłosiły się raptem dwie testerki, co było dla mnie dość dużym zaskoczeniem oraz impulsem do testowania po polsku. Tutaj nie było żadnego problemu ze znalezieniem chętnych i bardzo im z tego miejsca dziękuję za wszelką pomoc, dokładność i sumienność!
Oraz za mobilizację do działania, bez niej pewnie jeszcze ten test by trochę potrwał, a tak zostałam niejako zmuszona do weryfikowania błędów, nieścisłości i nanoszenia na bieżąco poprawek.

A było tego trochę, gdyż zwiedziona łatwością i logiką wzoru zamiast się skupić wyłącznie na pisaniu – tak właśnie zazwyczaj robię – dałam się ponieść i włączyłam sobie coś do słuchania w tle.
Niby wcale nie absorbujące, a okazało się, że jak nigdy narobiłam pomyłek przy przenoszeniu schematów z kartki w kratkę do worda, i potem w przerabianiu ich na opis słowny.
Wszystko już wyłapane (mam taką nadzieję, choć człowiek jest tylko człowiekiem), ogarnięte i gotowe do pójścia w świat.

Moja chusta wyszła całkiem spora, zależało mi na wykorzystaniu całej włóczki i wszystkich zawartych w niej odcieni.
Landrynka może być mniejsza / większa w części gładkiej, rozpisałam na 7 rozmiarów w zależności od potrzeb dziergającej.
Ażur pozostaje zawsze taki sam, nie składa się z elementów powtarzalnych tak jak miała na przykład w Albanetta i nie da się go automatycznie zwiększyć lub zmniejszyć.

Wzór jest płatny. 
Jak zawsze jednak, na świeżo po publikacji wzoru obowiązuje promocja 20%.
Promocja będzie trwać do 26 czerwca 2020.

Wzór jest w pdf, zawiera wszystkie informacje potrzebne do wydziergania Landrynki: schematy, opis słowny oczko po oczku, jak blokować itd. Dodatkowo, w razie potrzeby lub problemów, służę wszelką pomocą.
Wzór jest dostępny bezpośrednio ode mnie, na maila (y.mleczyk@gmail.com) lub na FB.
Wystarczy napisać. 
Landrynka jest też opublikowana na ravelry, tam jest zniżka 20% do 6 lipca 2020, trzeba wpisać kod Landrynka.
Od soboty 27 czerwca do 7 lipca będę totalnie poza zasięgiem, na wszystkie maile itd. odpowiem, jak tylko wrócę.

PS. Właśnie uświadomiłam sobie, że nie zrobiłam Landrynce typowego dla tego rodzaju chust zdjęcia w serduszko 🙂
Mam za to Landrynkę w pełni letniego relaksu!
I właśnie tego wszystkim życzę: wygodnej ławeczki otoczonej zielenią, dużo wolnego czasu, radości w sercu i uśmiechu na twarzy!!!

Wszystkie moje wzory można zobaczyć na RAVELRY lub na blogu w poście zbiorczym TUTAJ.
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)    

Ten wpis został opublikowany w kategorii chusta, chusty trójkątne, kokonek, otulacz, wzór po polsku i oznaczony tagami , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.