Wyprodukowałam nowy wzór.
No, prawie nowy. Już coś podobnego kiedyś było (dla ciekawskich – TUTAJ), ale tym razem zostało uporządkowane, usystematyzowane i przekształcone w kompletny, jasny i zwięzły przepis wykonania.
I właśnie z tego jestem bardzo dumna!
Cepelka wygląda tak:
Bardzo często mam kłopot z wybraniem nazwy dla kolejnego wzoru. Wiele razy już pisałam, że nie jest to proste i że taka nazwa musi spełniać wiele kryteriów.
Na przykład szeroko rozumianą dostępność dla świata anglojęzycznych.
Tym razem nazwa wymyśliła się sama.
Ale od początku.
Były sobie dwa motki. Nie ukrywam, kupione od razu w konkretnym zamiarze popróbowania tej konkretnej chusty.
W całym pomyśle chodziło o to, żeby to były dwa motki włóczki wielokolorowej, ale z dość długimi przejściami kolorów. DOŚĆ długimi, nie takimi jak w kokonkach, ale też nie takimi gęstymi jak w typowej skarpetkowej.
Drugim kryterium były kolory.
Z jednej strony miały być barwy żywe, intensywne, nasycone i konkretne, a z drugiej – tło. Czyli delikatne, bez konkretnych kolorów, szaro – beżowo – biało – ciemne.
Poszukiwania takiego zestawu trochę potrwały, jak już znalazłam i zamówiłam to okazało się, że w magazynie tego nie ma i mam sobie wybrać coś innego w zamian …
Wreszcie udało się i problem włóczki uznałam za ogarnięty.
Drugim etapem było ogarnięcie tych wszystkich pasków w taki sposób, żeby wytworzyła się jak największa powtarzalność i żeby zredukować przepis wykonania do jak najmniejszej liczby elementów.
Chwilę potrwało, zanim osiągnęłam zamierzony sukces.
I już miałam się oddać przyjemności dziergania, kiedy ustalili mi wreszcie termin do szpitala. Pobyt wyjątkowo mało absorbujący, bo diagnostyczny. Żadnych operacji, narkoz, drenów ani zmian opatrunków, czyli czasu dużo, obowiązków mało, a organizm w stanie stabilnym, bez potrzeby dochodzenia do siebie.
Postanowiłam więc wziąć te dwa kłębki ze sobą, jako dzierganie monotonne i przyjemnie zajmujące czas, wzór już rozpracowany i można przekładać te oczka mniej lub bardziej bezmyślnie.
No i tak właśnie mijały dni, jeden po drugim.
Z jednej strony panie i panowie doktorzy próbowali na wszystkie dostępne im sposoby określić, co mi właściwie dolega, a z drugiej strony ja przekładałam te oczka jedno za drugim.
I tak się przeplatało, wchodzili lekarze, ja odkładałam druty, oni wyjmowali młotki. Potem oni chowali młotki i wychodzili, a ja brałam się za druty.
(Młotki, bo to neurologia była tym razem).
No i jak to w życiu bywa, ja sukces osiągnęłam, skończyłam chustę.
Oni sukcesu nie osiągnęli, nic nie dali rady wykryć i wypisali mnie ze skierowaniem do kliniki wojewódzkiej …
Jak to w kontaktach ze służbą zdrowia bywa, anegdot i ciekawostek sporo.
Najlepsza moim zdaniem była relacja pani obsługującej rezonans.
Jak pewnie niektórzy wiedzą, ta maszyna ma to do siebie, że jest bardzo głośna i każdy pacjent dostaje na czas badania stopery do uszu.
Po skończonym badaniu pani obsługująca zwija te wszystkie jednorazowe prześcieradła, ja wyjmuję stopery i dorzucam je do tobołka.
Pani obsługująca pyta, czy może nie chcę tych stoperów.
Ja jej na to ze zdziwieniem, że po co mi one.
A pani obsługująca opowiada, że ostatnio jedna pacjentka nie chciała ich oddać i bardzo prosiła, żeby mogła je wziąć ze sobą.
Więc pani obsługująca ją pyta: na pamiątkę?
A pacjentka odpowiada: nie, na sąsiadkę!!!
Wróciłam do domu, wciągnęłam nitki, namoczyłam, odczekałam i powiesiłam do wyschnięcia.
Nie przyglądałam się nadmiernie, czekałam na ten efekt końcowy.
Zdjęłam wysuszone, omotałam się i ruszyłam do lustra.
I dopiero wtedy popatrzyłam uważniej.
I jaka była moja pierwsza myśl?
Ależ to czysta CEPELIA mi wyszła!!!
Chustę nazwałam więc Cepelka, jakoś tak poczułam do niej wielką sympatię i potrzebowałam zdrobnienia.
Wzór jest już gotowy i opublikowany. Oczywiście na ravelry, czyli TUTAJ.
Jak zawsze, oprócz wersji angielskiej jest też i polska.
Cepelkę robi się dość prosto, nie potrzeba znajomości jakichś skomplikowanych ściegów, a te, które są potrzebne są opisane we wzorze.
Tak jak powiedziałam już wcześniej – najważniejsza jest włóczka. Testerki robiły z różnych zestawów, mniej lub bardziej kolorowych i każda kolejna Cepelka wyszła nieco inaczej. Ale każda ciągnie oczy i szczerze mówiąc nie potrafię wybrać, która jest najfajniejsza.
Zobaczcie sami TUTAJ i spróbujcie! wcale nie jest łatwo!!!
Tradycyjnie, przez pierwszy tydzień (do końca lutego 2019) na wzór obowiązuje zniżka 20%, na ravelry przy pomocy kodu Cepelka, a bezpośrednio ode mnie bez kodu, wystarczy napisać (y.mleczyk@gmail.com).
Zdjęcia robiłam w różnych okolicznościach przyrody, pora roku pochmurna i starałam się trafić w jaśniejsze momenty. Raz udało mi się przez przypadek upolować kota 🙂
Pozdrawiam więc po kociemu, wyjątkowo słonecznie i optymistycznie!
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com) Wzory są w pdf i podane są w każdym wszystkie potrzebne informacje i opis słowny oczko po oczku, a w zdecydowanej większości z nich są też schematy graficzne.