Dzisiaj pokażę Wam kolejnego Naskosa, tym razem w wersji porządnego szerokiego szala.
Może komuś spodoba się akurat taka wersja i wydzierga sobie Naskosa na jesienny okres przed-grzewczy, zimowe chłody, długie ciemne wieczory bez kominka lub na każdą inną okazję 🙂
O Naskosie już było całkiem sporo.
Był post ogólny i o włóczce, był post ze wzorem (darmowym) i możliwe, że temat trochę się opatrzył. Zwłaszcza, że wcześniej było jeszcze parę postów, na których też są Naskosy, choć jeszcze wtedy nie było wiadomo jak się nazywają …
Dlatego o Naskosie po raz ostatni (na razie, jak już się trochę zapomni, to mam jeszcze co nieco w zanadrzu w jego temacie).
Kto już zaczął swój szal, ten wie, że jest to dzierganie z tych bardzo wciągających i uzależniających.
Powód pierwszy – włóczka samopaskująca, dzierganie z niej zawsze zahacza o nałóg, niezwykle ciężko się oderwać.
Powód drugi – dość duża prostota wzoru, nie ma możliwości się na niego zirytować i rzucić w kąt gdy coś nie działa.
Powód trzeci, wynikający z powodu drugiego – oglądanie seriali / filmów w trakcie – uzależnienie do kwadratu LUB plotkowanie przez telefon / w realu – uzależnienie równie duże.
Powód czwarty (mój osobisty) – błądzenie myślami nie wiadomo gdzie albo słuchanie audiobooków, zwłaszcza w dni wolne od pracy.
I właśnie czwarty powód zadecydował o zielonym Naskosie.
Nie miałam żadnych pomysłów na nowe udziergi, za to miałam mnóstwo wolnego czasu (wakacje) oraz sporo spraw do przemyślenia i poukładania w głowie.
Zaczęłam więc Naskosa i jakoś tak samorzutnie ustaliłam sobie szerokość na porządny szal, szeroki i konkretny.
Okazało się to bardzo dobrym rozwiązaniem, brak koncepcji na coś nowego jeszcze przez dłuższy czas się utrzymywał, a ręce wołały o zajęcie.
I tym sposobem powstał Naskos szeroki.
W użyciu była włóczka skarpetkowa, miałam jej prawie 300g, zużyłam lekko ponad 200.
Szalisko wyszło potężnie duże, zimowa wersja idealna.
Zamotać się można trzy razy bez najmniejszego problemu.
Zdjęcia oczywiście w plenerze.
Lubię takie sesje, kiedy udaje mi się trafić na fajne tło, a słońce świeci od właściwej strony. Gdyż niestety często tak mam, że jedno z drugim się nie zgadza …
Tym razem wersja garażowa, chyba moja ulubiona ze względu na bardzo szeroki wachlarz możliwości oraz zazwyczaj ustronne położenie.
Niby nic, a jednak czasami nieco irytuje gdy wszyscy przechodnie się oglądają lub przyglądają!
Upały trwają niezmiennie, dzierganie grubszych wersji może być trudne, zwłaszcza gdy już robótka osiągnie spore wymiary.
Mimo to zachęcam wszystkich do spróbowania swoich sił, Naskosa specjalnie rozpisywałam z uwzględnieniem wszelkich możliwych komplikacji, jakie się pojawiają u mniej doświadczonych dziewiarek.
Dodatkowo, w ramach wspólnego dziergania można zasięgnąć porady czy opinii u innych dziergających.
A gdy wspólne dzierganie się skończy, oczywiście można nadal szukać pomocy, na grupie Podziergajmy wspólnie lub u mnie bezpośrednio!
Przyszły tydzień szykuje się totalnie poza wszelkimi zdobyczami cywilizacji z internetem na czele, dlatego do miłego zobaczenia za dwa tygodnie!
Pięknych Naskosów Wam życzę!!!
PS. Wszystkie moje wzory można zobaczyć na RAVELRY lub na blogu w poście zbiorczym TUTAJ.
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)