Coś z niczego, czyli …

Kolejne wyzwanie – SZTUKA RECYCLINGU.
Temat jest mi bliski, nie lubię marnotrawstwa, wyrzucania, kupowania nowego, zastępowania rzeczy nowszymi modelami itd.
Lubię wykorzystywać rzeczy niekoniecznie zgodnie z ich przeznaczeniem, wolę pokombinować i coś sama stworzyć niż kupić gotowe.

I akurat jak na zamówienie wyzwaniowe – urwał mi się breloczek. Tak definitywnie, bez możliwości naprawy.

Przejrzałam zawartość szuflad, wyciągnęłam:

  • kawałek nogawki od jeansów, które kiedyś skróciłam na rybaczki,
  • jasno zieloną wstążkę od kwiatków, które dostałam na Dzień Kobiet
  • dwa zabytkowe już chyba guziki do pościeli, obciągnięte płótnem i z okuciami na dziurkach
  • gąbkę zachowaną z jakiejś przesyłki (do pogrubienia wnętrza)
  • czerwony kordonek, który od kilkunastu lat czekał na swój wielki dzień

 i zrobiłam kwiateczka. Kształt narysowałam sobie na sztywnej ulotce zachęcającej do badania cholesterolu, trochę krzywo, bo czasami miewam awersję do symetrii. Przy okazji obrębiania brzegu przypomniały mi się wczesne lata w podstawówce, kiedy to obrębialiśmy szarfy dla dwóch drużyn na WF. (Ale były czasy, teraz dzieciaki by to wyśmiały wielkim głosem, heh.) Wyszło tak:

Bardzo szybko okazało się, że kwiateczek jest za duży i niezbyt poręczny. Dorobiłam mu kolegę, zmniejszyłam rozmiar, użyłam guzików z dziecięcej kurteczki i wstążeczki z kokardki pluszaka (żeby nie było całkiem to samo):

I spróbowałam, jak im będzie razem:

Oczywiście, było gorzej. Duży poszedł w odstawkę, został ten mniejszy, i jest super:

Pozdrawiam wszystkich najserdeczniej i zachęcam do obejrzenia prac innych uczestniczek wyzwania :))))

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.