Opowieść zacznę od samego końca!
Wzór nazywa się dwojako:
tytuł pliku to Cliffs of Dooneen i wydawało mi się, że to właściwa nazwa, zwłaszcza, że autorka się nią ciągle posługuje.
Zrobiłam stronkę projektu i próbowałam podłączyć do wzoru – i nijak się nie dało!
Obejrzałam jeszcze raz plik,
otworzyłam i przeczytałam dla pewności nazwę, bo może ja coś pomieszałam w tych literkach,
ale nie, zgadza się.
Jest co prawda the na początku, ale to przecież nic nie zmienia.
Przeszukałam bazę wzorów na ravelry – nie ma takiego!
I dopiero wujek google mnie oświecił, że może i pdf nazywa się 'the Cliffs of Dooneen’,
ale za to wzór na ravelry nazywa się Dooneen Lace Shawl, hehe!
.
minęły prawie dwa miesiące i wróciłam do mojego wyzwania 🙂
nauczona doświadczeniem zaplanowałam całkowicie wolny weekend i postanowiłam skończyć tę bordiurę za jednym zamachem
i to było prorocze natchnienie!!!
zaczęłam w piątek, powoli, mozolnie, właściwie od zera bo nic nie pamiętałam
po dwóch powtórzeniach złamałam się i założyłam markery
(złamałam, bo ja ich bardzo nie lubię, nie wiem dlaczego, tak chyba irracjonalnie głównie)
poszło trochę szybciej, dostosowałam sobie wzór do wersji z markerami,
pozaznaczałam inaczej, pozmieniałam miejsca kresek i kółeczek
w sobotę zaczęłam od rana,
po południu robiłam już niektóre fragmenty z pamięci,
wieczorem już prawie nie zaglądałam do kartki, dumna z siebie, że to ja zwyciężyłam, a nie wzór mnie pokonał
a w niedzielę rano okazało się, że co najmniej połowa wzoru mi z głowy umknęła,
i znów zaczęła się pełna koncentracja i niewielkie prucia
Ale skończyłam i dumna jestem z siebie bardzo!!!
.
Jeżeli ktoś wcześniej kliknął w link wzoru, to zorientował się od razu, że z oryginału wzięłam jedynie bordiurę, kto nie zdążył kliknąć – oryginał jest TUTAJ.
Cała reszta tej chusty wydała mi się niepotrzebnym nadmiarem i po prostu ją ominęłam.
Zmieniłam też konstrukcję, ale to akurat nie przeniosło się na końcowy kształt.
.
No i jeszcze włóczka – coś przecudnego, ideał, którego niestety nie udało mi się tak do końca uchwycić na zdjęciach.
Ella Rae Lace Merino – merynos o grubości 420m na 100g, cudownie skręcony, sprężysty, połyskliwy. Kolor zielono landrynkowy, delikatnie cieniowany, pełen niuansów i odcieni.
Trochę mi zostało z drugiego motka, i teraz mam zagwozdkę, jak to cudo wykorzystać 🙂
I z tą myślą Was zostawiam, serdecznie pozdrawiając i życząc dużo słońca i mało deszczu :)))
🙂
🙂
PS. Wszystkie moje wzory można zobaczyć na RAVELRY lub na blogu w poście zbiorczym TUTAJ.
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)