a właściwie wariacja na temat, bo nie do końca według pomysłu autorki wzoru.
Wyszło zgodnie z planem i wyobrażeniami, a że długo trwało i nie było łatwo – to tym bardziej cieszy 🙂
.
Przyznam się, że kłopoty z nazwą zupełnie mnie nie zaskoczyły.
Tak właśnie było od samego początku dziergania! kłopotliwie!
Zaczęło się od tego, że wydrukowałam wzór i zaczęłam rozgryzać, jak ta chusta właściwie jest dziergana.
Pewne doświadczenie już przecież mam, trochę chust wydziergałam.
i cóż z tego?
niewiele!
.
Najbardziej w tym wzorze zachwyciła mnie bordiura, i właśnie ona miała być głównym elementem mojej chusty.
Najpierw musiałam sięgnąć po kalkulator, żeby sobie poprzeliczać, bo wzór nie precyzował.
Zaraz potem po kredki, bo nijak nie mogłam się ogarnąć bez kolorów.
Wszystko narysowane i napisane jednym cięgiem, zlewało się i nie widziałam całości.
I w następnej minucie po internet z youtubem, bo okazało się, że nie rozumiem skrótów.
Pełna nadziei, że wszystko rozgryzłam – zaczęłam dziergać.
Bardzo szybko okazało się, że te kolory też mi nic nie dają.
Przerysowałam sobie wzór na papier kancelaryjny, po swojemu i mimo wszystko kolorowo.
.
Wzór trudny i wymagający, robiony po obu stronach, wszystko się miesza i przestawia, eh.
Poprułam ze dwa razy i naniosłam poprawki na swoją wersję.
Poszło!
telewizji przy tym oglądać się nie dało,
słuchać niczego też nie, zwłaszcza przy pierwszych powtórzeniach, kiedy wszystko nowe.
już, już wydawało mi się, że nawet powoli się na pamięć uczę niektórych fragmentów,
kiedy okoliczności życiowe odebrały mi czas wolny i koncentrację, i zmusiły do odłożenia tak trudnej robótki.
dziergałam, owszem, ale głównie francuzem, co to się robi bezmyślnie i odłożyć można w każdej chwili.
minęły prawie dwa miesiące i wróciłam do mojego wyzwania 🙂
pozaznaczałam inaczej, pozmieniałam miejsca kresek i kółeczek
po południu robiłam już niektóre fragmenty z pamięci,
wieczorem już prawie nie zaglądałam do kartki, dumna z siebie, że to ja zwyciężyłam, a nie wzór mnie pokonał
i znów zaczęła się pełna koncentracja i niewielkie prucia
.
Jeżeli ktoś wcześniej kliknął w link wzoru, to zorientował się od razu, że z oryginału wzięłam jedynie bordiurę, kto nie zdążył kliknąć – oryginał jest TUTAJ.
Cała reszta tej chusty wydała mi się niepotrzebnym nadmiarem i po prostu ją ominęłam.
Zmieniłam też konstrukcję, ale to akurat nie przeniosło się na końcowy kształt.