Bardzo lubię ten szal! Mam wrażenie, że wyjątkowo się udał i to pod każdym względem, tak jakoś wszystkie składowe fajnie zgrały się w jedną przemiłą całość.
Kolor, rodzaj włóczki, pomysł na wzór i potem jego wykonanie – wszystko się przenika i wzajemnie uzupełnia.
I zaraz Wam wszystko opowiem ze szczegółami 🙂
Pomysł polegał na tym, żeby do typowego ażuru dołączyć jakieś inne elementy dziewiarskie, zupełnie z ażurem nie związane.
Wybrałam sobie wzór angielski, inaczej patentowy lub z angielska brioche. Wiem, brioche po angielsku ani nie wygląda, ani nie brzmi, ale właśnie tego słowa się tam używa.
I połączyłam obie techniki, co dało nadspodziewanie przyjemny efekt. Przyjemny dla oka, ale też – co bardzo ważne – super przyjemny w dzierganiu.
Uprościłam ten brioche maksymalnie.
To znaczy brioche pozostał briochem, tutaj nic się nie zmieniło, za to metodę dziergania zastosowałam mocno ulgową. Idzie właściwie samo, bez myślenia i kombinowania, szybko i sprawnie.
Jak się okazało, dla anglojęzycznych była to nowość i wzbudziła spory entuzjazm.
Brioche nie ma dobrej reklamy, gdyż nie należy do ściegów łatwych i wiele dziewiarek poległo przy pierwszych próbach, często zniechęcając się do tej techniki na długo.
Jakoś tak bezwiednie (bo samo mi się to objawiło, bez nadmiernie wytężonych wysiłków z mojej strony) udało mi się obejść problem i zaproponować wyjście traktujące sprawę bardzo łagodnie i bezkonfliktowo.
Wenanty jest szalem dwustronnym, z obu stron robótka wygląda ciekawie i nadaje się do prezentacji. Lubię takie rozwiązania, bardzo ułatwiają kwestię noszenia! Że nie wspomnę o możliwości wyboru strony zgodnie z chwilowym kaprysem 🙂
Takie dwustronne szale dzierga się nieco inaczej niż typowy ażur, nie ma odpoczynku przy samych lewych co drugi rządek. Tutaj trzeba działać w obie strony!
Ale znowu, nie jest to skomplikowane.
Za sugestią anglojęzycznych we wzorze są podane dwa sposoby radzenia sobie z problemem lewej strony.
Jeden typowy, klasyczny, taki jak wszędzie.
A drugi mój autorski, który powstał na bazie osobistych problemów z rozróżnianiem, gdzie jest prawo, a gdzie lewo. Mam tak od dzieciństwa i mimo licznych wysiłków nie zdołałam wyrobić w sobie nawet śladu odruchu w tym temacie. Prawo i lewo dla mojego mózgu nie istnieje po prostu. Wyrobiłam sobie za to szereg schematów kompensujących ten brak…
I zaprocentowało to także u Wenantego.
Tak rozpisałam sobie cały wzór, żeby ten drażliwy temat ominąć. I działa!
Te wszystkie opisane wyżej działania odbywały się na materiale zastępczym, w dawnych czasach zwanym zerówką. Zupełnie jej nie przeszkadza ciągłe prucie i robienie na nowo, i znowu prucie, i tak w kółko.
Do wybierania właściwej włóczki przystąpiłam dopiero, gdy wszystko we wzorze zagrało, wszystkie linie zgrały się ze sobą, obliczenia zgodziły i cała koncepcja przestała być koncepcją, a stała się rozpisaną na papierze w kratkę rzeczywistością.
Od początku czułam, że mój Wenanty powinien być w konkretnym kolorze.
Intensywnym.
Zdecydowanym.
Skład jakościowy włóczki też nasunął się sam z siebie – te wszystkie wędrujące linie, ta faktura wklęsła i wypukła – koniecznie chciałam to jeszcze mocniej podkreślić.
Potrzebowałam połysku, lekkiego lśnienia na oczkach prawych i załamywania się światła na oczkach lewych, dzianiny miękkiej, lekko lejącej i z poślizgiem.
Czyli jedwab. Lub spory dodatek jedwabiu.
Cienizna maksymalna, gwarant lekkości i zwiewności.
Na druty wskoczył kolejny motek Juniper Moon Farm Findley.
Jak się okazało w testach, konkretny kolor i cieniutka jedwabna włóczka nie są wcale konieczne do zrobienia fajnego Wenantego.
Okazało się nawet więcej!
Wenanty idealnie prezentuje się w wersji zimowej, wykonany z grubszej włóczki jako szalik do kurtki lub płaszcza.
W wersji przejściowej, z włóczki średniej grubości, i wtedy jest bez tej przezroczystości ażuru.
W wersji wąskiej i w wersji szerokiej.
Długiej i krótszej.
Dowolnie.
Innymi słowy, Wenanty ma same zalety!
Dawno nie udało mi się stworzyć wzoru, który tak bardzo przypadłby mi do serca 🙂
W dodatku musicie uwierzyć mi na słowo, gdyż zdjęcia nawet w połowie nie oddają tego uroku, jaki Wenanty prezentuje w rzeczywistości.
W ruchu.
Przy lekkim wiaterku.
W promieniach słońca.
W cieniu.
Oglądany z góry lub z boku.
I tak dalej, i tak dalej …
Wzór jest rozpisany po polsku i po angielsku.
Jest to wzór płatny.
Jest oczywiście dostępny na ravelry – TUTAJ – lub bezpośrednio ode mnie, wystarczy napisać (y.mleczyk@gmail.com).
Tradycyjnie, jak przy publikacji każdego wzoru, przez pierwszy tydzień (do 20.06.2019) obowiązuje zniżka 20%.
Na ravelry zniżkę włącza się przy pomocy coupon code Wenanty.
Pozdrawiam serdecznie i gorąco!!!
Wenanty też pozdrawia!!! gorąco i serdecznie!!!
PS. Wszystkie moje wzory można zobaczyć na RAVELRY lub na blogu w poście zbiorczym TUTAJ.
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)