Czas na lekkie, zwiewne i powiewne, lato w pełni (choć może ta pełnia taka trochę wybrakowana w tym roku), ale myśleć powoli trzeba też o przyszłości. Jeszcze miesiąc i ta pełnia zacznie się kończyć, jeszcze dwa miesiące i uroda świata się odmieni.
Zresztą już powoli zaczyna, choć tak dyskretnie, że trzeba się wpatrzyć, żeby zobaczyć.
A ja jak ten staruszek, co to spacerował w lesie i listki oglądał …
Jak się człowiek uprze, to coś znajdzie. Czyli listki wiosenne, letnie i jesienne, wszystkie na jednym drzewie. Takie przypomnienie, że czas w miejscu nie stoi.
I w związku z tym wykonałam udzierg zupełnie nie letni.
Powiem więcej, ten udzierg w lecie to nawet do przymierzenia się nie nadaje!
Otulacz.
Ciepły z natury, bo włóczka to 100% wełny Hjerte Fine Highland Wool, bardzo miła, miękka, przytulna i grzejąca.
Kolor taki dość neutralny, ale to dopiero wstęp do dalszej działalności w tym temacie.
Na razie przedstawiam otulacz numer 1.
Robi się na okrągło, więc wolniej (w moim przypadku oczywiście, są osoby, które na okrągło śmigają aż miło).
Robi się na drutach z żyłką, więc poręczniej.
Rozmiar robótki i potem gotowego produktu jest dość niewielki.
No i możliwości zastosowania różnych ażurów i warkoczy nieskończone.
Coś się z tego pewnie wykluje, póki co kusi.
Wracając zaś do teraźniejszości, to chciałam się pochwalić odkryciem super miejsca do robienia zdjęć.
Jest nim lokalna Strefa Ekonomiczna, która mieści się na terenach huty.
Dawniej nie było tam wstępu, tylko dla pracowników.
Ewentualnie dla wycieczek szkolnych.
Do dzisiaj mam w pamięci kuźnię i rozpalone do czerwoności olbrzymie sztaby – coś pięknego! – choć tylko w zakresie widoku. Zapach i hałas nie do wytrzymania.
Dodatkowo, wycieczka do huty pod koniec podstawówki wywarła zasadniczy wpływ na moją dalszą edukację.
Zwiedzaliśmy między innymi salę, w której odbywały się praktyki.
Przy drewnianym stole siedziała dziewczyna, na stole miała taki pionowy pręt przymocowany do podstawki, na ten pręt nakładała po jednej takie małe okrągłe metalowe podkładki i przecierała po nich drucianą szczotką. Czyściła je z rdzy chyba. Takim monotonnym, powolnym ruchem.
Patrzyłam na te jej spowolnione ruchy, szaro-bury fartuch, twarz bez wyrazu i wzrok utkwiony gdzieś w przestrzeni i nie mogłam oderwać wzroku.
Czułam wyraźnie, jak we wnętrzu rośnie mi coś, czego tak do końca nie potrafiłam zdefiniować, ale głównym składnikiem tego czegoś była myśl, że wszystko, tylko nie to!!!
I tym sposobem wycieczka, która miała na celu zachęcić do wstąpienia w szeregi klasy robotniczej w moim wypadku odniosła wprost przeciwny skutek.
A co gorsze, już na zawsze połączył się w mojej głowie obraz huty i tych metalowych podkładek na drucie.
Długo nie miałam pojęcia, że obecnie sytuacja wygląda nieco inaczej. Na teren huty można spokojnie wejść lub wjechać, i można się po nim dowolnie poruszać.
Oczywiście w dni robocze nie ma się co pchać, ale zostają weekendy, kiedy jest dużo spokojniej.
Pojechałam sobie razem z plastikową panią i znalazłyśmy mnóstwo idealnych miejsc do robienia zdjęć.
Na początku trafiłam na miejsca ciche i spokojne, ścian i murów z ciekawą fakturą mnóstwo, słońce też świeciło w prawidłową stronę.
Tak się przyjemnie przemieszczałam i w pewnym momencie jak nie łupnie za którąś ścianą! Od razu stanęła mi w pamięci kuźnia sprzed 30 lat. I nawet zapach się rozszedł taki sam.
Zdjęć narobiłam całkiem sporo, choć muszę przyznać, że w porównaniu z chustami, to taki otulacz ma bardzo ograniczone możliwości ułożenia czy zamotania.
Natomiast Strefa Ekonomiczna jako tło ma możliwości wprost nieograniczone!
I ściany wszelakiego rodzaju, i przeróżne zabudowania przemysłowe, bocznice kolejowe, wagony, kominy i co tam jeszcze uda się znaleźć.
Płoty.
Albo tory, z których można spokojnie i bez strachu sobie skorzystać, gdyż znikają gdzieś za bramą, a brama zamknięta, co daje pewność, że żadna lokomotywa zza zakrętu nie wyjedzie.
Otulacz jest robiony ze wzoru. Wzór nie jest mojego autrostwa, nazywa się Como Cowl i znajduje się na ravelry. Kto się zachęcił, wystarczy kliknąć.
Niby wakacje, niby więcej czasu wolnego a obowiązków mniej, a ja jakaś taka niewyrobiona się zrobiłam. Może to przez to, że ciągle pada deszcz i trzeba zdążać w przerwach pomiędzy …
Tak czy siak, mam lekki zastój umysłowo – robótkowy, pozdrawiam więc leniwie i z pewnym spowolnieniem :)))
PS. Wszystkie moje wzory można zobaczyć na RAVELRY lub na blogu w poście zbiorczym TUTAJ.
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)