jedna z najnowszych chust, a dokładniej – szal według wzoru Laury Patterson.
takie typowe lace, miła odmiana po grubszych włóczkach
oraz
powrót do tego, co tak naprawdę najbardziej lubię dziergać 🙂
Wzór wybrany przez koleżankę,
zachwycił mnie średnio – nie przepadam za tymi dziwnymi listeczkami w części głównej,
parę miesięcy temu robiłam nimi ciemnoczerwone Bellflower
i chyba miałam już pewien przesyt.
Robiłam więc bez większego przekonania, ot tak, dla potrzeby przekładania oczek z druta na drut,
bo bez tego przecież żaden dzień nie jest kompletny 🙂
Kolor trochę trudny, bo ciemny granat,
ale z drugiej strony dni coraz dłuższe,
i coraz częściej słoneczne, więc i dziergać łatwiej.
No i moja ulubiona włóczka,
Juniper Moon Farm Findley, pół na pół wełna z jedwabiem,
minimalnie grubsza niż typowe lace,
robi się po prostu cudownie.
Ażur ma to do siebie, że w trakcie robótki nie do końca widać, co tak naprawdę z tego dziergania wychodzi,
dopiero blokowanie 'otwiera’ wzór, i cała rodzina oraz przygodni goście chodzą wokół upiętego udziergu i zdumiewają się w temacie 'jak ty to tak potrafisz i się nie pomylisz!’.
mylę się, oczywiście, jak każda dziewiarka,
ale tego ażuru tyle i taki skomplikowany,
że niewprawione oko zupełnie nie potrafi znaleźć tych dwóch lub trzech miejsc,
których nie zauważyłam w robieniu i nie zostały poprawione
(na przykład na pierwszym zdjęciu w bordiurze jest taki mały myk, który teraz aż mnie w oczy bije …)
jeszcze rok czy dwa lata temu gryzło mnie to okropnie,
gdy przy blokowaniu odkrywałam jakąś 'usterkę’
a teraz mi się podoba – to taki znak firmowy, po którym poznam swój udzierg wśród setek innych 🙂
nareszcie też zaświeciło słońce – i zdjęcia od razu nabrały wyrazistości 🙂
po wielu próbach z upinaniem szala na różnych płotach,
rozkładaniem na różnych tłach
i szukaniem odpowiednich modeli –
podjęłam męską decyzję (jako 'ten’ Yellow Mleczyk’ mam do męskich decyzji pewne prawa!),
rozdzieliłam plastikową panią na dwie części,
spakowałam do bagażnika
i mam zamiar właśnie ją ustawiać w różnego rodzaju plenerach,
jako modelkę cichą, zgodną, spolegliwą i współpracującą.
Zdjęcia na takiej modelce najlepiej oddają urok ażuru,
mogę sobie dowolnie układać i przekładać,
mogę pokazywać z różnych stron i w różnych konfiguracjach – i o to właśnie mi chodzi!
A sama modelka?
jeździ ze mną wszędzie w bagażniku, i jak na razie nie zgłasza pretensji 🙂
Tym razem chodziło mi o kontrast – granatowy szal, biała pani i jednolite jasne tło,
takie,
żeby nie odwracało uwagi, ani nie prześwitywało 'czymś innym’ przez ażur,
żeby te dziury było dobrze widać,
i żeby tylko one przyciągały uwagę.
padło na ścianę od garaży w pełnym słońcu, w bonusie jeszcze cień dodatkowo się odbijał,
oraz na jasne drzwi, też od garażu.
czyjegoś 🙂
Dodatkową zaletą tego pomysłu jest zdobywanie dodatkowej umiejętności,
nabieram mianowicie coraz większej wprawy w rozróżnianiu stron świata,
bo to akurat ważne, z której strony to słońce świeci 🙂
Oraz wzbudzam pewne zainteresowanie wśród przechodniów,
dlatego na razie i na początek wybieram miejsca mniej uczęszczane i na uboczu 🙂
żeby się przyzwyczajać stopniowo 🙂
pozdrawiam serdecznie!!!
w przyszłym tygodniu zapowiedź lipcowego ’Podziergajmy wspólnie’ – zapraszam już dziś!
PS. Wszystkie moje wzory można zobaczyć na RAVELRY lub na blogu w poście zbiorczym TUTAJ.
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)