.
Co tu kryć – szal się udał nadzwyczajnie :)))
Na początku był motek – prawie typowa lace, taka minimalnie grubsza bo 100g = 730m.
Skład idealny: 50% jedwab i 50% wełna merynosa,
no i kolorek genialny,
nazywa się Bizancjum i od razu się właśnie z takim przepychem i luksusem kojarzy – ale to sami widzicie!
.
Wzór nazywa się Florence, po naszemu Florencja.
I znowu – idealne skojarzenia z tym przepięknym niebieskim.
Oraz wspomnienia.
Na studiach podłączyłam się pod teologię i pojechałam z nimi na pielgrzymkę 'zawodową’ do Italii.
Watykan, audiencja u Papieża, okres Wielkanocy.
Dawno to było, dużo we mnie zostało z przeżyć duchowych, oraz jedno niesamowite wzruszenie estetyczne,
które co prawda miało miejsce w Wenecji, ale ogólnie kojarzy mi się z tamtymi klimatami.
Owo wzruszenie to mozaika na ścianie w kościele, przepiękna, i były tam elementy właśnie w takim kolorze.
Przeżyłam wtedy chyba pierwszy raz w życiu taki całkowity i obezwładniający zachwyt nad ideałem.
Wytworem serca, duszy i rąk (!!!) człowieka.
.
Ale wróćmy do chusty. Szala właściwie.
Wzór tak jakoś średnio wyglądał, ale skoro takie zamówienie, to nie ma co dyskutować.
Ważne, żeby obdarowana była zadowolona, a skoro zaufała moim umiejętnościom i gustowi, to trzeba iść w tym kierunku. Trochę sobie po prostu ten wzór uszlachetniłam.
Robiło się to cudo bardzo powoli, bo po pierwsze nupki właściwie w prawie każdym rzędzie.
🙂
I wcale nie byłam przekonana, czy to ładne będzie.
Nawet jak rozłożyłam na sznurkach do blokowania, to jeszcze miałam wątpliwości.
(ps. niektórych może zdziwić, że blokuję na sznurkach – wyjaśniam to TUTAJ).
.
A potem zdjęłam ze szpilek, wyciągnęłam sznurki i obcięłam 4 końcówki, tak od razu, póki pamiętałam gdzie są.
Starałam się przy tych czynnościach nie angażować się zanadto,
i dopiero gdy wszystko było gotowe, spojrzałam świeżym spojrzeniem pełnym ciekawości.
Co rzadko się zdarza – dech mi zaparło z zachwytu!!!
.
Może nie powinnam tak o swoim udziergu mówić, ale taka prawda.
I dlatego bez wewnętrznej blokady dodałam trzeci człon tytułu tego posta – ósmy cud świata!
Pozdrawiam bardzo serdecznie!!! słonecznie!!! oraz z lekkim przymrozkiem :)))
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)