Od Wielkanocy miałam totalny zastój, jeśli chodzi o robienie na drutach. Nie robiłam właściwie nic, zaczęta robótka leżała na widoku i wprost odpychała. Zerowe zainteresowanie. Zerowe zaangażowanie. Jakby świat robótek nagle przestał istnieć.
W końcu, w końcu zdobyłam się na wysiłek sfinalizowania projektu, który nagle zawiesiłam pod koniec kwietnia. I to zawiesiłam na ostatnim, finałowym etapie, a dokładniej to: wydziergałam, rozpisałam wzór, przetestowałam, naniosłam poprawki i … energii zabrakło mi na opublikowanie gotowego już wzoru.
Głupio tak, nie?
Ale wreszcie mi się odwróciło, opublikowałam, od razu z rozpędu skończyłam brązowy sweter, prawie już rozpisałam na niego wzór i dodatkowo wymyśliłam sobie chustę na jesień. Czyli ruszyłam pełną parą do przodu.
Dzisiaj pokażę ten dłuuuugo finalizowany projekt, który nazwałam przewrotnie
Taka czapka na niezbyt chłodny dzień, bo te ażury to wcale nie grzeją przecież. Bardziej dla urody, niż dla potrzeby 😉
Z dodatkową ozdóbką w postaci szydełkowych kwiateczków, które zresztą początkowo nie były wcale planowane. Pomysł pojawił się dopiero, gdy po zakończeniu czapki poczułam, że coś brakuje. I tak jakoś spontanicznie padło na kwiateczki.
Jak widać po tle zdjęć, było do dość dawno temu, heh. Dorobiłam jeszcze kilka bardziej współczesnych, już z letnią zielenią, a nie gołymi gałęziami.
Wzór przetestowałam i opublikowałam, jest na Ravelry.
Bardzo serdecznie wszystkich pozdrawiam po tak długiej przerwie i życzę jak najpiękniejszego lata :)))