Dzisiaj chciałabym się podzielić swoim podejściem do tematu robienia na drutach.
Organizuję KAL – wspólne dzierganie Albanetty połączone z nauką ażurów dla początkujących. Oczywiście mówiąc o początkujących nie mam na myśli nauki dziergania na drutach jako takiego, jest warunek wstępny: w miarę sprawnie przerabiać oczka prawe i lewe.
Zapisy trwają już jakiś czas, zaczynamy w czwartek, 15 października.
I właśnie te trwające zapisy zrodziły we mnie potrzebę napisania takiego ogólnego posta o dzierganiu.
Na KAL zgłasza się dużo osób, które wprawnie władają szydełkiem, czyli z dzierganiem mają dużo do czynienia, ale z drutami im jakoś do tej pory było nie po drodze.
Z bardzo różnych przyczyn.
I właśnie te przyczyny zaczęły się pojawiać w pierwszych KALowych postach:
sposób dziergania i podział na właściwy, niewłaściwy, wschodni, rosyjski, chiński nawet, że o heretyckim nie wspomnę,
strach przed ażurami na zasadzie, że skoro dziergam tak, jak babcia/mama nauczyła, to na pewno źle i nie da się w ten sposób zrobić ażurów,
przekonanie, że bez wysokospecjalistycznych drutów się nie da,
poczucie strachu czy wręcz przerażenia przed czekającą katorgą
oraz
parę innych pomniejszych ciekawostek.
A robienie na drutach jest / powinno być:
1. przyjemnością,
2. wyzwaniem do rozwijania kreatywności,
3. radością tworzenia,
4. wolnością i rozwijaniem skrzydeł do lotu!
Jak dla mnie, zasadą wyjściową jest, że
KAŻDY DZIERGA TAK, JAK MU NAJWYGODNIEJ!!!
Ważne, żeby prawe i lewe wychodziły, bo jeżeli wychodzą, to znaczy, że sposób dziergania jest dobry.
Oczywiście, można go modyfikować w ramach potrzeb doraźnych, ale też w sposób indywidualny i dopasowany do potrzeb i chęci osoby dziergającej.
I ta pierwsza wyjściowa zasada powinna z powodzeniem wystarczyć na całe dzierganie!
Moim zdaniem, podkreślam – MOIM – dużo złego zrobił tutaj youtube.
Wbrew pozorom, bo to bardzo użyteczne, te filmiki.
Ale
świat anglojęzyczny przeważa (jak wszędzie zresztą) i narzuca swoje normy.
Oni dziergają inaczej niż nasze babcie i mamy, no i my.
Czy lepiej? Czy gorzej?
Nie, po prostu inaczej.
Tendencja się rozprzestrzenia na zasadzie, że wiele osób uczy się z tych filmików, a niektóre z tych nauczonych wpadają na pomysł stworzenia swoich filmików, już po polsku.
Drugie źródło to gazetki, wszystkie są tłumaczone z angielskiego i zawsze mnie dziwiło, że nikt nie podjął się przeredagowania wzorów na powszechniejszy w Polsce sposób dziergania.
No i jeszcze ta nomenklatura …
Oni dziergają poprawnie, a my po heretycku.
Aż się włosy jeżą na głowie na takie postawienie sprawy.
Po heretycku?
Dlaczego akurat mój sposób dziergania ma być tym odstępstwem od normy?
I dlaczego ich sposób dziergania stał się normą???
Człowiek słyszy / czyta, że dzierga po heretycku i od razu czuje, że coś z nim nie tak.
Traci werwę i wiarę we własne możliwości.
Zaczyna wątpić, zwłaszcza gdy nie jest zbyt pewny swego.
Zgroza!!!
Jak sobie z tym poradzić?
Przede wszystkim – LUZIK!
Zero stresu i tłamszących emocji!
Ponieważ i tak każda dzianina w końcowym efekcie wygląda tak samo, więc jak chwilę się zastanowić, to wychodzi, że sposób przerabiania oczek nie ma znaczenia, liczy się efekt końcowy.
Uzasadnienie:
Opublikowałam 81 wzorów (to ravelry liczy, nie ja!) i każdy był testowany przez anglojęzyczne oraz przez Polki.
Nie wierzę, że wszystkie moje testerki dziergały tak samo i tą samą metodą, zwłaszcza, że do wersji angielskiej miałam testerki z całego świata. Nie tylko z krajów anglojęzycznych, ale też z Japonii, Tajlandii, Hiszpanii, Bułgarii czy Indii.
I za każdym razem, każdej osobie wychodzi to samo, ten sam ażur, ten sam kształt chusty itd.
Druga sprawa to przesunięcie środka ciężkości ze sposobu przerabiania na to, co ma wyjść.
Już tłumaczę:
Skoro każdy dzierga inaczej, a jednak każdemu wychodzi to samo, to lepiej skupić się na tym, co ma wyjść, a nie na tym, jak do tego dojść.
Ja osobiście często korzystam z filmików na youtube żeby zobaczyć jakiś ścieg. Wpisuję skrót angielski i patrzę, co ma wyjść. Właściwie nie natknęłam się jeszcze na filmik, który pokazywałby mój sposób dziergania, a jednak widząc, co ma być zrobione – potrafię do tego dojść na mój własny sposób.
Ten temat rozwinę w osobnym poście, jak już w KALu dojdziemy do ażurów ?
Dlatego ten specjalny post dla wszystkich mających opory przed dzierganiem na drutach i przesłanie:
nie warto się stresować, lepiej potraktować druty jako zabawę z wykorzystaniem wyobraźni i kreatywności – poruszamy się zawsze w obrębie oczek prawych i lewych i kombinujemy jak je przerobić, żeby był taki efekt, jak wzór przewiduje!
W tym tygodniu rozpoczyna się KAL, powolutku dopinam na ostatni guzik wszystkie zasady i wskazówki, a w głębi duszy nastawiam się na rozbrajanie i rozbijanie wszelkich skostniałych stereotypów, wyzwalanie i uwalnianie kreatywności oraz przekonywanie, że wszystko się da, nawet jak na początku nie wychodzi!
Życzcie mi cierpliwości i sukcesów 🙂
A gdyby ktoś chciał jeszcze dołączyć do naszej drużyny – ZAPRASZAM SERDECZNIE!
Będziemy dziergać Albanettę, chustę ze zdjęć w tym poście.
Na tyle prostą, że spokojnie nadaje się na pierwszy ażur, na tyle efektowną, że super wygląda zarówno w wersji jednokolorowej, jak i gradientowej.
KAL odbywa się na FB, na moim fanpage czyli TUTAJ można o nim przeczytać więcej szczegółów.
Zapisy są oczywiście u mnie, wszystko jest wyjaśnione w linku powyżej.
PS. Wzór na Albanettę jest oczywiście dostępny niezależnie od KAL i wspólnego dziergania.
Jak każdy mój wzór na chustę, jest opracowany po polsku i po angielsku, są schematy oraz instrukcje rząd po rzędzie i oczko po oczku oraz wszelkie informacje potrzebne do zrobienia chusty.
PS. Wszystkie moje wzory można zobaczyć na RAVELRY lub na blogu w poście zbiorczym TUTAJ.
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)