Tak właśnie nazywa się ten wzór,
oraz moje wielkie frustracje i lekko zawiedzione nadzieje …
Mam taką Amerykańską Koleżankę, która uwielbia kolekcjonować wzory na ravelry.
W ramach współpracy miałam jej wykonać chustę, sama wybrała wzór i włóczkę, i oba wybory bardzo mi się spodobały.
Włóczka to BC Garn Silkbloom Extra Fino, przepiękna, 55% merynos i 45% jedwab. Robi się cudownie, wychodzi rewelacyjnie!
A wzór to właśnie Mrożone Jabłka czyli Frosty Apples.
I tutaj pojawił się problem.
Amerykańska Koleżanka po prostu dała mi nicka i hasło do swojego konta na ravelry i kazała sobie pobrać. Że tak prościej i wygodniej, no i przy okazji może jeszcze się zachęcę na któryś wzór.
Pobrałam więc, nie szukając wzoru w ogólnej bazie danych ravelry, do głowy mi to nawet nie przyszło.
Takie trochę dziwne mi się to robienie wydawało, ale jak to mądrzy ludzie mówią – kogo Pan Bóg chce doświadczyć, to mu zaciemnia myślenie.
Moje myślenie było w tym momencie nie tylko zaciemnione, ale wyłączone całkowicie.
I nawet zadowolona byłam, że robię z gotowego wzoru i nic myśleć nie muszę …
A już sam początek powinien był mi dać do myślenia.
Chusta półkolista, nawet jakby rogal, a zaczyna się jak typowy trójkąt.
I potem bordiura. Oczka dodaje się po brzegach, ale jak do trójkąta, a nie jak do rogala.
A rogal ma potem z tego wyjść.
Zaćmienie całkowite, a trochę też takie myślenie, że może to jest metoda, a ja głupia jestem i się nie znam.
Robiło się bardzo relaksująco, więc też trochę świadomie to myślenie wyłączałam, żeby się nie odrywać od tej przyjemności.
I potem przyszło blokowanie, i wszystkie usterki wyszły na światło dzienne.
Patrz zdjęcie powyżej!
Ile ja się namęczyłam, żeby mi na samym środku chusty nie sterczał wielki dziób!
Ile ja się namęczyłam (bez rezultatu właściwie), żeby osiągnąć coś więcej po zewnętrznej, niż linia prosta!
Powiesiłam na ścianie i codziennie patrzyłam ze zgrzytem zębów na tę niedoróbkę.
W końcu poszłam na kompromis.
Nie sprułam całej chusty (choć to wydawało się najsłuszniejsze rozwiązanie), tylko ostatni rząd i zamknęłam pikotkami.
Linia prosta dalej została, ale cokolwiek ładniejsza.
No i dzięki temu, że włóczka jest wyjątkowej urody i właściwości – w noszeniu jest znośnie.
Pięknie się układa, pobłyskuje na zgięciach, lekko sprężynuje, a pod światło i na dobrym tle nawet można nie zauważyć defektów.
Kolor to czerwone wino, pełne głębi i niuansów.
Na zdjęciach w żaden sposób nie udało mi się tego oddać, nie potrafię sfotografować czerwonego 🙁
A najlepsze na sam koniec.
Poszłam po rozum do głowy i zajrzałam na ravelry ze swojego logowania, znalazłam Frosty Apples.
W wersji poprawionej, ulepszonej, z naniesionymi wszystkimi poprawkami i zmianami, które po zrobieniu uznałam za konieczne!!! I nie wprowadziłam ich w życie, bo prucie mnie przerosło.
Wzór jest o niebo piękniejszy w tej nowej wersji!!!
I powiedzcie mi – dlaczego na koncie mojej Amerykańskiej Koleżanki, w jej bibliotece, nie pojawiła się żadna informacja przy wzorze, że został poprawiony??? w dużej części zmieniony całkowicie???
Sprawdziłam specjalnie wszystkie projekty podłączone pod ten wzór – są w wersji starej, tej mojej, i w wersji nowej.
A wzoru w wersji starej nigdzie nie znalazłam, oprócz biblioteki mojej AmKol.
Eh, świat i jego zawiłości …
A że dzisiaj Mikołaj Święty nas odwiedza, to jeszcze dla rozrywki takie coś Wam pokażę, co znalazłam dzisiaj w sieci i co sprawiło, że przez dłuższą chwilę nie mogłam pracować ze śmiechu, a młodzież szkolna patrzyła się na mnie lekko zszokowana 🙂 bo niestety nie tylko młodzi w czasie lekcji przeglądają różne nie związane z tematem ….
Pozdrawiam Mikołajowo :))) i od świętego, i od Kopernika :)))
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)