Leciały i leciały, od wczesnej jesieni 🙂
I wreszcie są! po wielu trudach, znojach i przestojach lądują w postaci wzoru 🙂
Nie wiem dlaczego tak nam opornie szła współpraca, może to wina zimy i szarych dni, może zmęczenia materiału, może jeszcze jakichś innych nieodgadnionych przyczyn…
Jedno jest pewne – miałam genialne testerki, upominały się niestrudzenie o publikację i to właśnie dzięki nim wzór wreszcie jest gotowy!
Zacznę od nazwy, bo z nią było trochę perypetii.
Dla mnie na początku to była Andżelka, od anielskich kolorów wersji różowej czyli pierwszej. Przez całe lato chodziłam wkoło tej włóczki i nie mogłam się zdecydować czy kupować,
wreszcie nabyłam,
właśnie jako taki anielski róż i fiolet, miękki, delikatny, ciepły, przytulny.
No skrzydła anioła po prostu 🙂
Zdjęcia nie oddają całego uroku, kolor trudny do uchwycenia, ale kto zna Yarn Art Everest, ten od razu wie, o co mi chodzi!
Po skończeniu chusty doszłam do wniosku, że potrzebuję zrobić drugi egzemplarz, żeby sprawdzić wzór, taka wersja kontrolna. I powstała chusta zielona, już w listopadzie, i od razu skojarzyła mi się z choinką.
Pora roku taka, i ten ażur też taki. I kolor też pasował 🙂
Wełna Creskeld Yarns Guernsey / 5 ply, i to jest wełna genialna! Zblokowała się na mur beton, przez całą zimę regularnie nosiłam tę chustę, nie zawsze obchodziłam się z nią z szacunkiem, a wzór trzyma, jak przyspawane! jakbym świeżutko zdjęła ze szpilek po blokowaniu!
Lekko podgryza, ale to akurat lubię.
A potem zaczęłam testy. Ktoś się w tym wzorze dopatrzył gęsi, że tak lecą kluczem.
Ktoś inny żurawi, też klucza.
I tak jakoś na żurawiach stanęło. Lecą żurawie czyli Flying Cranes.
wzór na chustę nie do końca bardzo zwiewną i dziurawą, łączy warkocze i ażury, czyli z jednej strony ciepło i konkretnie, a z drugiej wymyślnie dla urody,
na krótszych bokach pliska 'w ząbki’, gdyż uwielbiam takie ozdóbki – pikotki, ząbki, dzióbki – to cały urok dziergania chust, a jakie przy tym twarzowe i kobiece!
chusta robiona od bocznego czubka trójkąta z dodawaniem oczek na przeciwprostokątnej, wzór powtarzalny i można dziergać aż do wyczerpania włóczki, czyli nie zostają resztki (których zawsze żal wyrzucać, a nadzieja, że się je do czegoś wykorzysta – najczęściej bezpodstawna,hehe).
🙂
Wzór jest dostępny na Ravelry, można go też nabyć bezpośrednio ode mnie 🙂
Zapraszam 🙂
🙂
Tak jak przypuszczałam, szal z poprzedniego postu, Andorra, wzbudza mieszane uczucia. To zdecydowanie nie jest ten rodzaj wzoru, który podoba się prawie wszystkim, tutaj potrzebne jest trafienie swój na swego, i wtedy jest super! bo obiektywnie patrząc, wzór ciekawy 🙂
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze!
Pozdrawiam wszystkich weekendowo! odpoczywajcie i cieszcie się życiem!
🙂
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)
🙂