Zaczęłam gdzieś tak w połowie kwietnia.
Szło lato, sweter mało potrzebny przy upałach, więc założyłam sobie, że będę codziennie podciągać mały kawałek przy okazji serialu o Sulejmanie i jego kłopotach rodzinnych.
Po jakichś dwóch miesiącach sułtańskie perypetie wyczerpały moją odporność na oglądanie seriali, przyszło lato i sweter poszedł w odstawkę.
I to był błąd! najtrudniej wszak wrócić do odłożonego ufoka!!!
I dopiero styczniowa zima mnie zmotywowała,
i skończyłam.
Wielkie halo to to nie jest, dlatego Sulejman ma przydomek 'niewielki’ 🙂
Taki zwyczajny zwyklak.
I właśnie dlatego go bardzo polubiłam, gdyż w tym jego ograniczonym wyrazie kryją się nieograniczone możliwości. Same popatrzcie:
I tak sobie codziennie inaczej wyglądam, i repertuar wyczerpuje mi się po dwóch tygodniach dopiero!!!
Bardzo mi się to podoba, bo ja się przyzwyczajam i lubię nosić to samo. A tu niby to samo, a inaczej 🙂
Dzisiaj środa, czytam więc razem z Maknetą.
Ku mojej wielkiej radości odkryłam w miejskiej bibliotece półkę z książkami obcojęzycznymi.
Sporo angielskich, kilka niemieckich i włoskich oraz francuskie. Francuskich sztuk dokładnie trzy, ale za to dwie Agathy Christie i Hrabia Monte Christo.
A Agatha Christie po francusku to jest cudo nad cudami!
Po polsku czytam jej kryminały z przyjemnością, w oryginale też jest miło, za to wersje francuskie uwielbiam bezgranicznie. I właśnie mam okazję sobie przypomnieć Miss Marple w Hotelu Bertram.
I treść, i język przekazu idealne!
Pozdrawiam po turecku i po francusku 🙂 i po polsku, najserdeczniej!!!
Ravelry jest stroną sprzedażową i tam kupuje się automatycznie, a jeśli ktoś woli ominąć międzynarodowe transakcje i preferuje tradycyjny przelew na konto w złotówkach, wtedy zapraszam do kontaktu ze mną (y.mleczyk@gmail.com)