Zrobiłam czapkę. Niby nic wielkiego, to normalne o tej porze roku.
Ale,
czapka jest inna niż zazwyczaj.
Po pierwsze – dwukolorowa.
Po drugie – z podwójnym rulonikiem zamiast ściągacza.
Po trzecie – z wykorzystaniem wzorów, jakie kiedyś z wielkim zaangażowaniem wyhaftowywałam i które od zawsze zachwycają mnie swoją urodą i powtarzalnością.
Nazywa się Lotus, ponoć jeszcze od starożytnego Egiptu, i jest super!!!
Wbrew moim obawom robiła się bardzo przyjemnie, to zmienianie kolorów nie jest takie straszne jak się już wypracuje swój sposób. Wiadomo, idzie wolniej niż robienie jednym kolorem, ale nie jest tragicznie.
Lotusów będzie więcej. Każdy inny, bo wyciągnęłam swoje stare wzory do haftów i bawię się w przystosowywanie ich do wersji czapkowej. Odmłodziłam się przy okazji o parę lat, no i mam nową okazję wykorzystać te wzory, które kiedyś mi się podobały, a z różnych przyczyn nie zostały wyhaftowane. Hej, jak fajnie!
Dziękuję za wszystkie komentarze i miłe słowa! Pozdrawiam lotusowo 🙂