Przyszła środa, więc czas na Yarn Along, czyli wspólne czytanie i dzierganie u Maknety (bannerek na lewo :)))
Skończyłam Księdza Grosera, i muszę przyznać, że dawno nie czytałam takiej prawdziwej i pozytywnej książki. Bardzo dobrze napisana, bez przesady w żadną stronę, taka wyważona i, że powtórzę, prawdziwa. Polecam, choćby dla samodzielnego przekonania się, czy rzeczywiście.
A co w tym tygodniu? niewiele. W weekend, tak dla bezmyślnego słuchania, zaczęłam Rodziewiczówny 'Czahary’, przerobiłam dwie kasety i nastąpiła katastrofa w postaci zawału mojej Mamy. Od tego czasu ani czytam, ani dziergam, ani w ogóle zbyt składnie myślę. Sytuacja już powolutku się prostuje, stopniowo odpinają Mamie kolejne wężyki i rurki, a że hasłem nas obu jest 'nie poddawać się, cokolwiek by się działo’, dziś już postanowiłam wrócić choć do części normalnych działań. I piszę posta.
Dzierganie ciągle to samo, już jest bliżej jak dalej, skończyć rękawy, połączyć wszystko. I będzie tweedowy sweter, o ile dobrze wyjdzie. Jakoś na razie nie mam serca do niego, przybywa bardzo niewiele. A dokładniej wcale. Ale że mam ostatnio założenie – żadnych nowych robótek, dopóki nie skończę starej – to jest pewna szansa, że wreszcie dodziergam do finiszu.
Pozdrawiam serdecznie, miłego czytania i miłego dziergania życzę wszystkim odwiedzającym :))))