Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim postem, nie przypuszczałam, że moja lektura wzbudzi większe zainteresowanie, a tu proszę!
W Traugutcie najbardziej mnie interesował on jako człowiek, kiedyś już coś o nim czytałam, słyszałam, że był rozpoczęty jego proces beatyfikacyjny – rzadka rzecz u polityka, a jednocześnie to niezbyt pochlebne słowo – dyktator. Książką się nie zawiodłam (choć przyznam po cichu, że trochę opuszczałam fragmenty zbyt jak dla mnie polityczne), Traugutt jako człowiek okazał się być inspirujący.
A teraz robótka. Dziergam ten sweter i dziergam, jak to ze swetrem – powoli przybywa, więc na chwilę przypomniałam sobie inne talenty i wykrzyżykowałam takie coś:
Wykorzystałam reszteczkę czerwonej kanwy, 15x15cm, i reszteczkę muliny w kolorze prawie białym. Nie ma żadnego zakończenia/obrębienia na brzegach, ma się trzymać samo z siebie. Z tym, że raczej nie będę ryzykowała energiczniejszego prania.
Pozdrawiam wszystkich weekendowo!!!